16 kwietnia, 2024

WWE Survivor Series 2019 – solidne PPV, ale to zakończenie…

WWE Survivor Series 2019 - solidne PPV, ale to zakończenie...

WWE Survivor Series to zawsze ciekawe wydarzenie, ale czy dobre… z tym już bywa różnie. Frustrować może fakt, że co roku osoby, które jeszcze tydzień wcześniej się nienawidziły, zaczynają ze sobą nagle współpracować. Wszystko po to, żeby udowodnić, który roster jest najlepszy – szkoda tylko, że przez resztę roku zdaje się to zupełnie nikogo nie obchodzić.

Jednak co ciekawe, Survivor Series 2019 okazało się być całkiem solidnym PPV. Były oczywiście zarówno lepsze, jak i gorsze momenty, ale ogółem mówiąc – mogło być dużo gorzej. Spora w tym zasługa wrestlerów z NXT, którzy dzień wcześniej zaimponowali na War Games (świetne PPV, które polecam obejrzeć każdemu – zwłaszcza walkę kobiet, pełne wyniki możecie znaleźć tutaj), a teraz jeszcze pokazali dobitnie co potrafią właśnie na Survivor Series.

W takim razie omówmy po kolei, co się na tym PPV działo. Jakie były wyniki? Kto pokazał się z dobrej strony, a kto już niekoniecznie? Nie można też pominąć zakończenia, które stało się obiektem pewnej kontrowersji.

Kick-off na Survivor Series, czyli czy ktoś to w ogóle ogląda?

Ciężko mi sobie wyobrazić, żeby ktoś rzeczywiście oglądał kick-offy na jakimkolwiek PPV. Może z wyjątkiem WrestleManii, ale w tym wypadku trzeba też być mocno wytrwałym. Same PPV potrafią trwać dobre 5-6 godzin, po co jeszcze dodawać do tego dodatkową godzinę, podczas której nic ciekawego się nie dzieje?

Tym razem zostaliśmy uraczeni między-rosterowym Battle Royal, które wygrał Bobby Roode na spółkę z Dolphem Zigglerem, czyli dwaj wrestlerzy, którzy mogliby zniknąć i nikt by nie zauważył.

Poza tym Lio Rush bronił swojego Cruiserweight Championship przeciwko Akirze Tozawie i Kalisto. Jak właściwie można się było spodziewać, to wcale nie była zła walka. Wręcz przeciwnie – całkiem dobra. Szkoda tylko, dywizja cruiserweight ciągle jest w pewnym sensie w limbo i tym bardziej nikogo to nie zachęca, aby się nią zainteresować.

Ponadto walkę stoczyły także trzy tag teamy, po jednym z każdego rosteru. Dokładniej przeczytacie o niej poniżej.

Chociaż akurat tym razem kick-off nie był zły, to dużo nie stracicie, jeśli go nie obejrzycie. Rekomenduję raczej jego pominięcie.

Najlepszy Tag Team na Survivor Series to… Viking Raiders

Viking Raiders (Raw Tag Team Champions) zmierzyli się w walce tag team z dwoma członkami Undisputed Era (Booby’m Fishem i Kyle’m O’Reillym), czyli najlepszego tag teamu w NXT i całym WWE, oraz The New Day (SmackDown Tag Team Champions).

Na szczęście do dywizji tag team w WWE, przynajmniej na Raw i SmackDown, nikt nie przykłada zbyt dużej uwagi. W przeciwnym wypadku można by bez wątpienia usłyszeć sporo głosów niezadowolenia.

Walka była zaskakująco (a może nawet i nie zaskakująco, biorąc pod uwagę obecność w walce Undisputed Era i The New Day) dobra, chociaż pięć gwiazdek na pewno od Dave’a Meltzera nie dostanie. Jedyny minus? Wygrali ją Viking Raiders, czyli najmniej popularny tag team z całej trójki.

Kobiece Survivor Series otwiera galę – i to całkiem nieźle

Kobiece Survivor Series zakończyło się w jedyny możliwy sposób, biorąc pod uwagę kaliber zawodniczek. Oczywiście wygraną zespołu NXT, w którego ultra-mocny wkład wchodziły Bianca Belair, Io Shirai, Candice LeRae, Toni Storm i Rhea Ripley.

Ciężko było o inny wynik, biorąc pod uwagę skład pozostały zespołów. Honoru Raw broniły: Charlotte Flair, Natalya, Asuka, Kairi Sane i Sarah Logan. Charlotte to oczywiście ogromna gwiazda, a Asuka i Kairi Sane są znacznie lepszymi wrestlerkami, niż WWE pozwala im być. Natalya i Sarah Logan to oczywiste słabe ogniwa.

Z kolei do zespołu SmackDown należały: Sasha Banks, Nikki Cross, Carmella, Dana Brooke i Lacey Evans. W ich wygraną nie wierzył chyba nikt. Jedyną wartą uwagi zawodniczką jest tutaj tak naprawdę Sasha Banks.

Walka zakończyła się przypięciem Sashy przez Rheę Ripley po uderzeniu przez nią jej finishera, Rip Tide. Chociaż sam wynik wiele osób zadowoli, to nie sposób, w jaki do niego doszło.

Mimo oczywistej przewagi, zespół z NXT wygrał poprzez oszustwo. Rozpraszanie sędziego, pomaganie Ripley – czego tam nie było? Jest to tym dziwniejsze, że NXT walkę zaczęło jakby jako face, a skończyło niepotrzebnym heel turnem.

Pomijając jednak ten problem, sama walka była bardzo dobra. Rhea Ripley już chyba na dobre ugruntowała swoją pozycję jako jedna z przyszłych gwiazd firmy. Zaimponowała zarówno na SmackDown, jak i na War Games, gdzie pokonała Shaynę Baszler i dała swojemu zespołowi zwycięstwo.

Walka Championów z Midcardu i triumf Rodericka Stronga

Walka rozegrała się pomiędzy Intercontinental Championem – Shinsuke Nakamurą, United States Championem – AJ Stylesem, i North American Championem – Roderickiem Strongiem. Wygrał ją dość nieoczekiwanie Roderick Strong, tym samym udowadniając, że dołączenie do Undisputed Era było najlepszym ruchem w jego karierze.

Chwalić można fakt, że Shinsuke Nakamura wziął się do roboty i dla odmiany włożył w walkę trochę wysiłku. Zresztą ciężko, żeby była ona zła, biorąc pod uwagę, że AJ Styles to jeden z najlepszych wrestlerów na świecie. Ciężko odmówić umiejętności także właśnie Roderickowi Strongowi.

Walka wobec tego była bardzo dobra, a chociaż wynik nieco zaskoczył, to w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Strong nie wygrał jednak całkowicie czysto. Wypchnął Stylesa z ringu po tym, jak uderzył on Phenomenal Forearm na Nakamurze, po czym “ukradł” od niego przypięcie.

Adam Cole utrzymuje tytuł NXT Championa w pięknym stylu

Adam Cole powinien być w przyszłości twarzą WWE. Jest szalenie popularny, charyzmatyczny, utalentowany… długo by wymieniać. W oczach Vince’a McMahona może go jednak przekreślać stosunkowo niski wzrost i mało imponująca (porównując do wielu innych wrestlerów WWE) budowa.

Tak czy inaczej, swoją wartość Cole udowodnił (jeśli ktoś jeszcze miał wobec niej jakieś wątpliwości) wszystkim tą walką z Pete’m Dunnem na Survivor Series.

Cole odwrócił próbę Bitter End ze strony Dunne’a w Panama Sunrise, po czym zakończył walkę Last Shotem. Czy ta walka dostanie pięć gwiazdek od Meltzera? Może nie, ale powinna.

Pokazała widzom z głównego rosteru dobitnie, jaki styl panuje w NXT i jak bardzo jest on lepszy od tego, co można spotkać na Raw czy SmackDown. Walka była brutalna, dobrze zaplanowana i nie trwała ani za długo, ani za krótko – jeśli ktoś jeszcze nie oglądał, to zdecydowanie powinien.

The Fiend pokonuje Daniela Bryana i zaczyna się przejadać

Seth Rollins i jego milion Curbstompów nie dały radę, a miałby to zrobić Daniel Bryan? Mało prawdopodobne.

Walka podążała za dokładnie tym samym schematem, co inne walki The Fienda. Najpierw przez długi czas dominował Bray Wyatt, potem Daniel Bryan zrobił comeback. Jednak, co było do przewidzenia, jego finisher okazał się całkowicie nieskuteczny, a Fiend zdawał się być całkowicie odporny na jakiekolwiek obrażenia.

Ostatecznie Daniel Bryan został poddany za pomocą Mandible Claw. Prezentuje to dwa pytania: jeśli nie Rollins czy Bryan, to kto mógłby potencjalnie pokonać The Fienda? I czy ta postać nie zaczyna już być nie do zniesienia?

Męskie Survivor Series lepsze niż od lat, a wygrywa je zespół SmackDown

Ciężko wskazać słabe ogniwo w męskich zespołach Survivor Series, bo tak naprawdę wszystkie były niesamowicie dobre i miały teoretyczną szansę na zwycięstwo. Ewentualnymi słabymi punktami mogli być Baron Corbin i Shorty G (Chad Gable), ale też pokazali się z dobrej strony. Były one następujące:

Zespół Raw: Seth Rollins, Drew McIntyre, Randy Orton, Ricochet i Kevin Owens

Zespół SmackDown: Roman Reigns, Mustafa Ali, Braun Strowman, King Corbin i Shorty G

Zespół NXT: Damian Priest, Matt Riddle, Keith Lee, Tommaso Ciampa i WALTER

Walka była po prostu epicka i praktycznie nie było momentu, żeby się nudziła (w przeciwieństwie do niektórych walk Survivor Series w latach poprzednich).

Zwłaszcza zaimponował Keith Lee, który ostatecznie został pokonany na zakończenie walki przez Romana Reignsa. Wcześniej jednak zdołał wyeliminować Setha Rollinsa, co wiele mówi.

Zresztą kto znał już Keitha Lee z wrestlingowej sceny niezależnej, wiedział już, że jest on niesamowitym wrestlerem. W NXT póki co nie miał wiele okazji, aby to pokazać, ale teraz na Survivor Series dał popalić.

Brock Lesnar zniszczył Reya Mysterio – czy ktoś spodziewał się czegoś innego?

Z jednej strony Rey Mysterio wchodzi już w zmierzch swojej kariery. Trudno się więc dziwić, że nie wygrywa każdej walki. Z drugiej strony jest on żywą legendą, która po raz kolejny została bezsensownie i niepotrzebnie upokorzona.

Jeśli ktoś się łudził, że może tym razem Rey co prawda przegra, ale chociaż będzie mógł pokazać co potrafi… cóż, na pewno się rozczarował. Podwójne 619 z Dominickiem dało jakieś nadzieje fanom, ale ostatecznie jedno F5 załatwiło sprawę i do domu, czyli miejmy nadzieję, że przynajmniej oznacza to koniec tej “rywalizacji”, jeśli w ogóle można tak to nazwać.

Ciągnie się ona już od dłuższego czasu i tak naprawdę powstała tylko po to, aby Cain Velazquez mógł przegrać na Crown Jewel.

Jedyny plus tej walki to fakt, że Dominick (syn Reya Mysterio) pokazał się z bardzo dobrej strony. Kto wie, może za niedługo zaczniemy widywać go regularnie. Obecnie za wielką nadzieję na następną latynoską gwiazdę w WWE uważa się raczej Humberto Carillo, ale Dominick też ewidentnie ma spory potencjał.

Mistrzynie zamykają PPV w niezłej walce, ale z dziwnym zakończeniem

Nie ma co się dziwić, że Becky Lynch (Raw Women’s Champion), Bayley (SmackDown Women’s Champion) i Shayna Baszler (NXT Women’s Champion) zamykały całe PPV.

Becky Lynch jest obecnie twarzą WWE i najpopularniejszą gwiazdą tej organizacji, niezależnie od płci. Bayley po swoim niedawnym heel turnie wreszcie nieco odżyła. Z kolei Shayna Baszler jest postacią nieco kontrowersyjną i nie każdy lubi jej styl walki, ale niedawno stała się najdłużej panującą mistrzynią NXT w historii, prześcigając tym samym panowanie Asuki. To świadczy o tym, jak WWE ją ceni.

Sama walka była całkiem niezła – nie ma co się dziwić, wszystkie trzy uczestniczki są fenomenalnymi wrestlerkami, którym zdarzyło się już mieć niejedną świetną walkę. Mogę się w tym miejscu przyznać, że Becky Lynch vs Charlotte na Evolution to jedna z moich ulubionych, jeśli nie ulubiona walka w historii.

Można powiedzieć, że stać ich by je było na więcej i jest to bez wątpienia prawda. Widać, że Bayley i Baszler nie mają zupełnie chemii w ringu i po prostu lepiej ich przeciwko sobie nie stawiać, bo klasyka z tego nie będzie. Nie można też jednak mówić o jakimś ogromnym rozczarowaniu.

Co sprawiło, że raczej pozytywnych wypowiedzi o tej walce dużo nie będzie? Oczywiście zakończenie. Wygrała Shayna Baszler, co same w sobie nie jest złą decyzją.

Wygrała jednak poprzez podduszenie Bayley, co jest o tyle mało satysfakcjonujące, że ta walka miała być dla Bayley pewnym odkupieniem. Przez cały czas mówiła, że nikt jej nie docenia i wreszcie miała okazję, żeby ugruntować swój heel turn wygraną, albo chociażby dominującym występem.

Zamiast tego została pogrzebana przez Shaynę i nie pokazała się z najlepszej strony. Nie pomógł też fakt, że fani byli zmęczeni po całym show i nie mieli już siły zdobyć się na głośne czy entuzjastyczne reakcje. Czuli się też zawiedzeni niepojawieniem się CM Punka czy Rondy Rousey, których się poniekąd spodziewano.

Najgorsze jednak miało dopiero nadejść. Shayna wygrała i celebrowała zwycięstwo, kiedy znikąd pojawiła się Becky Lynch i całkowicie ją zmasakrowała, po czym sama zaczęła celebrować. Tylko co właściwie? To, że technicznie nie ona przegrała, bo poddana została Bayley?

Bardzo dziwna decyzja, która ciężko powiedzieć, co miała w ogóle na celu. Czyżby WWE znowu usiłowało wymusić heel turn Becky? Ciężko o inne wyjaśnienie. Tak czy inaczej, taki rezultat nikogo nie zadowolił.

WWE Survivor Series 2019 – podsumowanie

Raw zakończyło Survivor Series 2019 z jednym zwycięstwem, SmackDown – z dwoma, a NXT z aż czterema. Mimo to na końcu PPV nie celebrował cały roster NXT czy nawet sama Shayna, a Becky Lynch – gwiazda z Raw, które odniosło największą porażkę.

Pomijając już tą kuriozalną decyzję, całe PPV było bez wątpienia solidne. Nawet kick-off pozytywnie zaskoczył, a potem było tylko lepiej. Walka Midcard Championów, Survivor Series mężczyzn, o tytuł NXT, Survivor Series kobiet czy nawet kończąca PPV walka trzech mistrzyń były co najmniej w porządku, a w niektórych przypadkach świetne.

Podczas tego PPV popełniono kilka błędów i z niektórymi wynikami można się nie zgadzać, ale ogółem mówiąc Survivor Series warto obejrzeć. Zwłaszcza, jeśli ktoś nie jest szczególnie zaznajomiony z NXT, a chciałby poznać tamtejsze gwiazdy.

Poniżej na rozerwanie klip z walki The Fienda z Danielem Bryanem. Ah, jaki ta postać miała potencjał, zanim WWE musiało go zrujnować…

Dodaj komentarz